Jestem mamą dwóch Skautów Europy, a w przyszłym roku dołączy jeszcze
córcia - mała Skautka. Kiedy zaczęły się
wyjazdy na pierwsze zbiórki lata temu, pamiętam z jaką niepewnością
zawoziłam mojego 8 latka – Wilczka, w las
pod opieką starszego Akeli. Grupka chłopców, jak szarańcza otaczała
swoich ,,przywódców” biegnąc, co sił w pięknych beretach, chustach.
Zmarzną, spocą się, zmęczą, zgłodnieją, złapią kleszcza, zgubią,
tyle godzin… sami, bez mamy…
Odliczałam tylko minuty, by odebrać go ze zbiórki. Kiedy
przyjeżdżałam, musiałam siłą zaciągać go do samochodu, umorusany,
ledwo żywy, nieraz z dziurami na kolanach, szyszkami i igłami we
włosach, tonami ziemi pod paznokciami, ale tak szczęśliwy, jak po
żadnej zafundowanej atrakcji. Gotowali na ognisku, mieli grę
terenową, naparzali się – czyli turlali
z leśnej górki, odgrywali scenki, zaliczali jakieś umiejętności.
Kilka godzin na świeżym powietrzu, w gronie fajnych chłopaków. Moje
dziecko było przeszczęśliwe.
Mijały lata, pierwsze obozy, rozłąki, najpierw na tydzień, dwa,
trzy… Powroty z plecakami pełnymi jeszcze żyjących stworzeń
wypełzających przy próbie wyjęcia czegokolwiek, co kiedyś było
czystym ubraniem. Kilka kilogramów mniej, nogi pełne bąbli po
komarach, plecy ze śladami zadrapań od gałęzi, ale zresetowany na
maksa, bez telefonów, Internetu. Muzyka - to tylko szum drzew i
śpiew ptaków. Pierwsze przysięgi, wielkie wzruszenia, ileż musieli
zdobyć umiejętności, sprawności, zaufania, by dostać kolejną
odznakę…
Zawoziłam małego synka, a po kilku latach odbierałam z obozu
dojrzałego uformowanego młodego mężczyznę.
Pępowina odcięta, potrafi po nocy biegać po lesie bez strachu (nie
to, co mama), potrafi żyć bez wygód, które
ma na co dzień, potrafi zjeść to, co jest, bez marudzenia. Potrafi i
chce codziennie uczestniczyć we Mszy świętej na własnoręcznie
zrobionym ołtarzu, spać na wyplecionych przez siebie łóżkach, myć
pod prowizorycznym prysznicem
w lesie, radzić sobie z samotnością, ale i z byciem w grupie.
Kiedy miesiąc temu odbierałam najmłodszego synka z pierwszego obozu,
spytałam:
- Czy się nudziłeś?
- No tak – usłyszałam.
- I co wtedy robiłeś? – zapytałam wiedząc, że w domu byłby to czas
gapienia się zapewne w komórkę. - Nic, Mamo. Leżałem na hamaku,
liczyłem chmury i słuchałem wiatru…
Boże mój – pomyślałam – to jest to! To, czego szukałam w tym
wściekłym, pełnym hałasu i pędzącym donikąd
świecie… Tam moje dziecko odpoczęło, tam miało czas słuchać Boga,
siebie, innych. Miało czas obcować z naturą
i nauczyć się tego, czego ja nie dałabym rady nauczyć.
Wielki mam szacunek do tych młodych ludzi, którzy za darmo
poświęcają swój czas, by organizować i sprawować
opiekę nad młodszymi… Mogliby robić sto innych rzeczy w wieku
kilkunastu, dwudziestu kilku lat… A oni grają,
bawią się, przekazują wartości młodszemu pokoleniu…
Teraz mój syn, najpierw jako Wilczek, stoi po drugiej stronie
barykady i już zaczyna organizować zbiórki, obozy, ma pod sobą
młodszych chłopców – tak to się kręci, szkolą następców, by tak
wspaniałe dzieło było kontynuowane…
W zeszłym tygodniu na koniec Mszy świętych w naszej parafii, Antek i
Franek, Skauci Europy, opowiadali i zachęcali do wstępowania w
szeregi tego stowarzyszenia. Oto kilka cennych informacji:
Wilczki (9-11 lat) spotykają się pod przewodnictwem Akeli na
zbiórkach, podczas których zdobywają przydatne
umiejętności. Wszystko oczywiście odbywa się podczas gier, bo
Wilczki uczą się przede wszystkim przez zabawę
osadzoną w fabule „Księgi dżungli”. Zbiórki odbywają się dwa razy w
miesiącu na świeżym powietrzu w lesie lub
parku. Wilczki uczą się samodzielności także na wyjazdach. Zimowiska
i obozy letnie dają przestrzeń do nauki
współpracy, komunikacji i wyrażania siebie podczas scenek na
wieczornych ogniskach.
Harcerze (12-17 lat) gromadzą się na cosobotnich zbiórkach
organizowanych przez zastępowego, czyli chłopaka
w ich wieku. Nad pracą całej drużyny (kilku zastępów) czuwa
pełnoletni drużynowy. Każdy harcerz pełni w zastępie
inną funkcję i ma wpływ na kształt i przebieg zbiórki. Kucharz
zarządza gotowaniem obiadu na ognisku, topograf
odpowiada za orientację w terenie, a pionier koordynuje pracę nad
budową bazy zastępu. Na zbiórkach nie brakuje ciekawych gier:
znajdowania i odszyfrowywania tajnych wiadomości, zdobywaniu baz
przeciwników, czy wielkich bitew na chusty.
Wiara jest naturalną częścią tejże formacji. Poprzez apele
ewangeliczne, codzienne Msze święte na obozie oraz
rozmowy z duszpasterzem rozwijają swoją duchowość i osobistą relację
ze Stwórcą.
Skauting formuje całościowo. Dba o zdrowie i sprawność fizyczną,
uczy zaradności, kształtuje charakter, wychowuje do służby i stara
się prowadzić do zbawienia.
We wrześniu obyły się już pierwsze zbiórki gromady i drużyny w
naszej Parafii św. Józefa. Aby uzyskać więcej informacji proszę
dzwonić:
Drużynowy Antek – tel. 696 782 403
Akela Franek – tel. 532 634 075
Więcej informacji również na stronie: skauci-europy.pl.
Kochani Rodzice, zachęćcie i poślijcie swoje pociechy w szeregi
Skautów. To czas pełen błogosławieństw i bogactwa, pełen radości
dziecięctwa Bożego i uczenia się odpowiedzialności i samodzielności.
Z serca polecam!
Czuwaj!
Ewa Gawor